Zazwyczaj kończę dzień czytając bajki mojej córce i rozmawiając z nią. Od jakiegoś czasu najczęściej rozmawiamy o tym, co było danego dnia: dobrego, nowego, czego się nauczyłyśmy, co sprawiło nam radość, za co jesteśmy wdzięczne.
Moja córka nie ma zazwyczaj z tym żadnego problemu. Mówi o tym, że fajnie, że świeciło słońce, że mogła biegać boso po trawie. Innego dnia, że dzięki temu, że padał deszcz mogła bawić się w kałuży, że Jasiu podzielił się z nią babeczką, że Pani w sklepie pomogła jej zdjąć mąkę z wysokiej półki.
Często słuchałam tego w zadziwieniu. Bo ja bardzo często byłam przy tym, co mnie złościło, frustrowało, wkurzało. Tak bardzo, że powiedzenie choć jednej rzeczy, kosztowało mnie naprawdę sporo wysiłku.
Po jakimś czasie i słuchaniu mojej córki było nieco łatwiej. Zaczęłam szukać drobiazgów, małych rzeczy, sytuacji. I co najdziwniejsze, już samo myślenie o tych drobiazgach sprawiało, że czułam się lepiej. Mam też takie poczucie, że kiedy skupimy się na tym, za co jesteśmy wdzięczni, to odnajdujemy coraz więcej takich rzeczy: dobrych, pozytywnych, dających radość, spełnienie.
Z czasem zaczęłyśmy zapisywać na karteczkach to, za co jesteśmy wdzięczne, później stworzyłyśmy nasze puszki.
Teraz na każdej karteczce zapisujemy datę i tyle różnych wdzięczności, ile znajdziemy. Możemy do nich wracać, przypominać sobie małe przyjemności, chwile, sytuacje, ludzi. Kiedy dzień jest taki, że naprawdę trudno nam coś wymyślić, wyciągami karteczki z puszki i czytamy, zazwyczaj to pomaga w znalezieniu choć jednej maleńkiej rzeczy, którą zapisujemy.
Liv Larsson w swojej książce Wdzięczność – najtańszy bilet do szczęścia. , pisze: ” W autentycznej wdzięczności tkwi niesamowita moc – odpowiednio wyrażona i przyjęta działa ona zazwyczaj jak zastrzyk witaminowy. Jest jak pokarm dla naszych relacji: miłosnych, z kolegami z pracy i z przyjaciółmi. Wdzięczność pokazuje nam jasno, co w życiu jest ważne, a z czego możemy zrezygnować. (…) Cechą wdzięczności, którą uważam za niemal magiczną, jest to, że wydaje się ona narastać w miarę, jak ją wyrażamy.”
Więc i ja staram się pielęgnować wdzięczność, szukać małych drobinek w trakcie dnia, patrzeć jak robi to moja córka i starać się, aby to w niej zostało.
“Puszka wdzięczności”
Potrzebujecie:
- puszki plastikowej bądź pudełka ( plastikowe lub tekturowe)
- kleju ( typu magic)
- bibuły, kolorowych kartek, plasteliny, cekinów, koralików, naklejek
U nas to po prostu zwykła plastikowa puszka (po batonikach ) oklejona bibułą i przyozdobiona filcowymi naklejkami.
Do puszki wrzucamy też powycinane małe kolorowe karteczki. Te zapisane po prostu zaginamy tak, abyśmy nie musiały szukać pustych.
Te przedstawione na zdjęciu to nasze ( moje i córki) prywatne :).
Podobne wykonuję też z dziećmi, z którymi spotykam się w pracy. Wtedy czasami zamiast puszek wykorzystuję również małe tekturowe pudełka. Dzieci ozdabiają swoje pudełka czym tylko chcą z tego, co mamy pod ręką. Jest to zazwyczaj wstęp do rozmowy o tym, co sprawia im radość, co daje szczęście, satysfakcję, za co są wdzięczne. Czasami zbierają swoje wdzięczności przez jakiś czas, a później dzielą się nimi z innymi dziećmi lub ze mną ( jeśli oczywiście mają na to ochotę).